19 września 2013

#48

Siedzę w gabinecie pielęgniarki. Wszyscy są wystraszeni, bo nie mają pojęcia co się ze mną dzieje. Lecz ja daje im trop, że się czymś zatrułam. I choć pielęgniarka przytakuje mi, wiem że muszę być ostrożna. Bardzo chce mi się spać. Powieki lecą mi na dół. Już prawie odpłynęłam, kiedy to szybko się opamiętałam i wróciłam do pielęgniarki. Ona próbowała ze mną rozmawiać żeby tylko nie stracić kontaktu. Szukała mnie wzrokiem, ale ja uciekałam, bo nie mogłam pozwolić, żeby zobaczyła moje ogromne, czarne i błyszczące źrenice. Serce biło mi tak szybko, że myślałam, że jeszcze chwila, a zaraz mi wyskoczy z piersi. Przyjechała po mnie mama. Nic nie zauważyła. Wiem, że podczas jazdy autem do domu straciłam na chwile przytomność, ale cieszyłam się że mama tego nie zauważyła. Po wyjściu z samochodu i zrobieniu kilku kroków musiałam chwycić się ścian by nie stracić równowagi. Wszystko przede mną się kołysało. Szłam sztywno, kręciło mi się w głowie. Myślałam, że nigdzie nie dojdę. Położylam się na łóżku i spalam przez kilka godzin. Gdy sie ocknęłam byłam już normalna lecz ciężko było mi się nadal nad czymś skupić. Wiedziałam, że wzięłam za dużo. Wiedziałam, że będą kłopoty. Wiedziałam, że sobie z tym nie poradzę. Wiedziałam, że inni będą musieli mnie ratować. To nie jest dobre dla mojego organizmu. Już nigdy nie mogę tego wziąć, bo może się stać coś o wiele gorszego. Muszę inaczej dać sobie rade. Ale czy dam? Czy znów nie zbłądzę z tej ścieżki?

2 komentarze:

Komentarz za komentarz. Jeśli podoba ci się blog to go zaobserwuj.
Dziękuję ♥