28 października 2013

#52

Ostatnio za często zastanawiam się nad własny życiem. Nie wiem co chce dalej robić, kim być... Myślę, że wszystko się ułoży, że będę kiedyś szczęśliwa. Nie potrafię zachować szczęścia. Kiedy myślę, że już będzie wszystko dobrze, nagle ono odlatuje i zamienia się w koszmar. Jestem głupia! Naiwną optymistka! 

Nadal nie mam komu się wyżalić. Nie mam nikogo kto by mnie wysłuchał, pomógł lub chociaż był przy mnie. Zawsze byłam i jestem z tym cholerstwem sama. Sama szukam rozwiązań. Sama próbuję wszystko naprawić. Już nie daje rady! Nie daje rady sama ze sobą.  Mam pełno krwawych blizn, które nigdy nie zostaną uleczone, a w organizmie aż roi się od substancji odurzających, które nawet na mnie nie działają. 

Zobaczyłam Cię gdy biegałeś w deszczu, a moje serce gwałtownie przyspieszyło rytm i chciało ci coś powiedzieć lecz nie miało odwagi. 
Widziała Cię, gdy wchodziłeś do sklepu, z którego ja akurat wychodziłam. Chciałam tam wrócić pod pretekstem, że zapomniałam kupić michałki ale wyszłoby że cię prześladuje.
Serce wariuje, żołądek się przewraca, wszystko mnie ściska. Ogarnia mnie ciepło, którego zawsze poszukiwałam. To wszystko przez ciebie! To ty działasz na mnie jak narkotyk! Nie potrafię bez ciebie żyć! Tęsknie. Duszę się. A ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, bo ja cię w ogóle nie obchodzę.


17 października 2013

#51

Nieznany adresacie. Siedzę [...], ale nic mi od tego nie lepiej. Łódka działa co drugi dzień, chude poziomki chowają się przede mną w mchach i porostach, a lasy tutejsze wciąż mnie przerastają. Czuję się jak jaszczurka: umierają mi kolejni znajomi i przyjaciele, a to jest tak samo, jakby mi kto wyrwał cząstki mnie samej. Podobno jaszczurce odrasta ogon, więc i człowiekowi jakoś odrastają i zaklejają się miejsca po ludziach. A może ja się cała składam z rozmaitych ludzi i sama sobie muszę odrosnąć! Siedzą we mnie cudze miny, żarty i rozpacze, i te straszne, bełkotliwe i niedokończone rozmowy. W dzieciństwie jakoś łatwiej było mi odkręcić sobie nogę i przykręcić drugą.
 - A. Osiecka "Ćma"
Nie wytrzymuje. Nie daję sobie już rady.
Chce to wziąć. Tony.
Nie znać świata. 
Odpłynąć. Od problemów.
Wezmę.
Kiedy?

2 października 2013

#50

Ledwo wchodzę na samą górę po tych schodach. A serce wali mi w całym ciele, w głowie. Moje oczy wyglądają jak smoła. Nie widać w ogóle mojej zielonej teczówki. Słabo mi, nie potrafię złapać tchu. Zaraz się przewrócę. Może będę mieć wylew. Przeszło. Co za ulga. [...] Stoję przed drzwiami. Próbuję tam wejść. Tak bardzo chcialabym przekroczyć próg tego pomieszczenia. Nic z tego. Za bardzo się boję. Pozna prawdę, że kłamię i co ja wtedy powiem? Długo tak nie pociągne, kiedyś będę musiała to zrobić. Nie uwolnię się od tego nałogu. Nie umiem. On jest silniejszy.