11 lutego 2014

sześćdziesiąt dwa

Rozmowy i myśli, które pojawiają się w nocy, nad ranem. Tego nie da się opanować. Euforyczny stan jest we mnie już od tygodnia, ale jednak w głębi czuję pustkę. Nie potrafię być wśród ludzi smutna, nieszczęśliwa. Choć to kłamstwo, które z czasem stało się dla mnie prawdą. Obecnie jestem sama mimo, że jacyś ludzie mnie otaczają. Rozmawiam tylko z jedną osobą, a raczej on tylko mówi. Denerwuje mnie to, ale z drugiej strony się cieszę. Czasem chciałabym krzyknąć do niego: "Cicho już bądź i weź mi wreszcie daj coś powiedzieć!". Znamy się kilka miesięcy i nie mam pojęcia kim ja dla niego jestem. Mówi mi, że znam go lepiej niż rodzina czy znajomi - nie potrafię w to uwierzyć. To przyjaciółką jestem, czy może zwykłą osobą którą się bawi? Podoba mu się moja przyjaciółka. W zasadzie już była przyjaciółka. Nie potrafię zaakceptować tego, jak kłamie, dla każdego zakłada inną maskę, dostaje wszystko co chce nic nie robiąc. On zaprosił ją do Mc'donalda, a potem powiedział mi, że ja mam iść z nimi. Nie mogę zrozumieć do czego ja tam będę potrzebna.? "Jako jedyna przyzwoitka" - zażartował. "Chcę odnowić waszą przyjaźń" - nie uda ci się. Zdenerwowało mnie to, że nie pytał mnie nawet o zdanie czy termin mi odpowiada. Powiedział, że mam z nimi iść. Nie lubię robić tak jak inni mi każą, ale ta ciekawość... Doradźcie, co mam robić?