24 sierpnia 2013

#47

Mijają dni, tygodnie, miesiące... wszystko biegnie w nieobliczalnie szybkim tempie.  Za niedługo znów będzie trzeba wrócić do tej szarej, monotonnej szkolnej rzeczywistości. Wraz z nowym miesiącem powitam nową szkołę, kolegów, nauczycieli i nowe obowiązki, kolejne problemy. Czy chcę tego? Może po części tak, ale bardzo się boję. Boję się, że się nie zaaklimatyzuję. Boję się, że nikt nie będzie mnie lubić. Boję się, że nie dam sobie rady. Boję się... tak okropnie się boję życia, przyszłości. Jestem z tym wszystkim sama. Na szczęście nadal tkwi we mnie ledwie widoczna cząstka optymizmu, że dam rade. Choć patrząc na obecną chwilę nie jest najlepiej. Przez chwilę znów poczułam szczęście, ale się ulotniło wraz z przyjazdem do domu moich rodziców. Grzebają mi w moich rzeczach. Oskarżają, choć nie znają prawdy i nigdy jej nie poznają, bo już od kilku lat powtarzają mi, że mi nie wierzą. To dlaczego mam mówić prawdę, kiedy jej nawet nie przyjmą do wiadomości.

Trzęsę się już kolejny dzień, serce bije mi stanowczo za szybko, a ciśnienie mam za wysokie. W ogóle czuję się dziwnie, temperatura też nie jest w normie tylko niższa. Czy to wszystko przez ten stres w domu?