Po długo wyczekiwanych godzinach wreszcie w drzwiach do mojej sali pojawiły się dwie pielęgniarki. Musiałam się rozebrać i założyć biały fartuch. Położyłam się na łóżku i pojechałam na koniec białego korytarza, gdzie mieściły się wielki drzwi z napisem: "Blok operacyjny". Tam rozebrana leżałam okryta zieloną pościelą. Jedna z pielęgniarek wbiła mi wenflon do żyły i podłączyła mi kilka kroplówek. Wszyscy czekali, aż ja zasnę, ale ja się nie poddawałam. Walczyłam, nawet wtedy, gdy podali mi indukcje wziewną. Miało to spowodować, że zasnę za pare sekund i ja nadal walczyłam. Dopiero potem się poddałam, bo wszyscy byli zaniepokojeni moim stanem. Chciałam być świadoma wszystkiego, ale się nie udało. Przebudziłam się, gdy mnie odwozili do sali. Pamiętam, że cała się trzęsłam od szyi w dół, ale nie z zimna. Nie było mi zimno. Obudziłam się po godzinie. Moja głowa była cała zabandażowana. Kręciło mi się w głowie, że nie potrafiłam nawet spojrzeć na nic. Teraz mam szwy i nic nie słyszę na uszy. Powikłania?
brzmi okropnie...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://awesome-shadow.blogspot.com
Cudowny blog ;)
OdpowiedzUsuńagrestaco6.blogspot.com