Zapomniałam, że fundamenty mojej codzienności zbudowane są z patyków. Jeden, mały, zły ruch i wszystko runęło. Moje życie się posypało. W jednej chwili straciłam wszystko na czym mi zależało. Myślałam, że mam przyjaciół, osoby którym mogę zaufać, które mnie nie opuszczą. A to była zwykła bańka mydlana, która pękła. Dlaczego tak łatwo ufam ludziom? Dlaczego sama siebie w ten sposób ranię? Teraz mam tylko siebie i chyba tak już zostanie na zawsze. Nie lubię być samotna, ale lubię być sama.
Każdy dzień ciągnie się w nieskończoność.. a ja siedzę. Siedzę i gapię się w ścianę. Nie mam lepszej roboty. Nie mam nawet pojęcia co bym mogła zrobić. Nic mi się już nie chce. Nie chce mi się już wychodzić z domu, a kiedyś przychodziłam do domu tylko się wyspać. Znów się to zmieni. Życie coraz bardziej mnie przytłacza. Ten świat, nienawidzę go. Mam ochotę zasnąć. Zasnąć tak na zawsze.
Porozmawiam jeszcze ze ścianą.